czwartek, 20 lutego 2014

02.


Nie szlo mi. Nie wychodziło kompletnie nic. Każdy kolejny skok był coraz gorszy. Może powinienem zrezygnować? Tylko co na to moja rodzina, moi koledzy? A może powinienem popracować nad motywacja? Alex do samego zakończenia sezonu ciągał mnie po kolejnych konkursach, ale to nie przynosiło żadnych efektów. Twierdzi, ze nie zasłużyłem na wykluczenie z kadry narodowej. Może i moje skoki nie są takie jak powinny, ale forma ma podobno wrócić na przyszłą zimę. Cale szczęście ten sezon przeszedł już do historii. Nie zniósłbym dłużej poklepywania kolegów po plecach i życzeń powrotu do formy. Dobrze wiem, ze wszyscy cieszyli się z mojego obniżenia lotów. Podobały im się miejsca na podium, które dotychczas to ja zajmowałem.

Aby uczcić zakończenie sezonu 2013/2014, zdobycie kilku tytułów w drużynie jak i poszczególnych sukcesów indywidualnych skoczków austriackich, Pointner w imieniu całego związku, zapraszał nas na uroczysta kolacje w jednej z restauracji w Innsbrucku. Zaproszeni byli wszyscy poprzez zawodników i ich osoby towarzyszące, sztab szkoleniowy z rodzinami i jeszcze kilku działaczy i sponsorów, których osobiście nie znalem. Mieliśmy świętować do białego rana. Poczałkowo nie chciałem iść. Z jednej strony ten sezon nie należał do zbyt udanych, z drugiej strony nie miałem nikogo z kim mógłbym pójść na ta cala kolacje. Jednak pod naporem mojej własnej rodzicielki, musiałem opuścić dom. I mimo iż w planie miałem po prostu spacerowanie przez cala noc, mój ojciec wepchnął mnie siłą do samochodu i zawiózł pod same drzwi restauracji. Na dodatek wypatrywał czy aby na pewno przekroczę jej próg. Chciał mieć pewność, ze nie ucieknę. Moi rodzice zdawali sobie sprawę jak ciężki był dla mnie ten sezon. Jeszcze poprzedniej zimy bylem najlepszy, królowałem na wszystkich skoczniach, pobijałem wszelakie rekordy. Tej zimy wszystko się rozprysnęło niczym banka mydlana, zakończyło niczym najpiękniejszy z możliwych snów. Przez cały sezon próbowałem odnaleźć przyczynę mojej nagłej niedyspozycji. Przecież jeszcze latem oddawałem całkiem przyzwoite skoki. Co takiego się nagle stało z moim ciałem? Nie potrafiłem uporać się z własnymi słabościami. A może to presja sezonu olimpijskiego tak na mnie wpłynęła? A właśnie, apropo igrzysk. To przeze mnie przegraliśmy złoto w Soczi. Niby srebrny medal to tez zawsze jakieś osiągniecie, ale dla nas liczyły się jedynie wygrane. Drugie miejsce było dla nas ogromna porażka...

Ubrany w jeansy, białą koszulkę polo i czarna marynarkę zmierzałem na wielkie świętowanie. Jedna z kelnerek pokazała mi ogromny stolik, jaki był przygotowany specjalnie dla nas. Siedzieli przy nim już prawie wszyscy. Oprócz mnie brakowało jeszcze tylko Pointnera. Chociaż może już był, tylko schował się gdzieś w łazience by przećwiczyć swoja mowę, z jakich był powszechnie znany. Zająłem miejsce kolo Morgiego, który nawet nie zauważył mojego przybycia. Byl ślepo zapatrzony w swoja małżonkę Kristine, która pokazywała jemu właśnie jakieś zagięcie materiału na jej sukience. Właściwie to nikt nie zauważył mojego przybycia. Czy nawet dla kolegów z drużyny jestem już niewidzialny? Moi fani już całkiem o mnie zapomnieli. Co jakiś czas dostaje jeszcze e-mail z życzeniami powrotu do formy albo z pytaniami, co się tak właściwie ze mną dzieje. Tylko ze przestałem już odpowiadać na jakiekolwiek wiadomości. Nie wiedziałem bowiem, co tak właściwie mam odpisać. Ze sam nie wiem? Uznaliby mnie za chorego psychicznie. Dlatego czasem lepiej milczeć. Wywiady? Bardzo rzadko udzielam jakiegokolwiek. Dziennikarze nie są łatwymi rozmówcami, próbują wyciągnąć z Ciebie wszystko, co tylko się da, często pozbawiając przy tym resztek nadziei i wiary. Dlatego zniwelowałem także i ta formę porozumienia się z moimi fanami... Może to był błąd? Sam już nie wiem. Ale jestem naprawdę szczęśliwy, ze ten sezon dobiegł końcu. Mogę się odciąć, wyjechać gdzieś na kilka dni, zapomnieć o wszystkim, co jest związane ze skokami narciarskimi. Tak, tego mi teraz potrzeba najbardziej.
Ni stad ni zowąd pojawił się Alex, na którego twarzy malowała się gotowość wypowiedzenia jego długo ćwiczonej przemowy. Bedzie równie długa jak zwykle, czy może tym razem ograniczy się do kilku zdań? Az się nie mogę doczekać.

- Moi drodzy - zaczął. - Pragnę wszystkim bardzo serdecznie podziękować za miniony sezon. Włożyliśmy w niego dużo pracy i wysiłku, trenowaliśmy ciężko, by po drodze otrzymywać należyte nagrody. Jednym udało się to lepiej - spojrzał wymownie na Morgensterna, który był zajęty całowaniem policzka Kristiny. - Od innych z kolei oczekiwaliśmy dużo więcej... - tym razem skierował swój wzrok na mnie. Wiedziałem co ma na myśli, sam tez nie bylem dumny z moich osiągnięć. - Ale jesteśmy tylko ludźmi i skoki narciarskie pokazują to bardzo wyraźnie. Nie dają taryfy ulgowej nikomu, obojętnie czy w przeszłości osiągało się już tytuł mistrza czy tez zdobywało kryształową kule... - przełknąłem własną ślinę. Uczucie goryczy zalało moje cale ciało. - Ale jedynie w parze z determinacja i uczuciem pokory można ponownie wspiąć się na sam szczyt. Trzeba postawić sobie cele i do nich wytrwale dążyć. Prawdziwi mistrzowie, tacy jak Jens Weissflog, Matti Nykaenen czy tez Adam Małysz mieli sezony wyśmienite ale także i przeciętne. Ale nigdy się nie poddali, walczyli do samego końca, do ostatniego skoku. I właśnie tego życzę Wam w drodze do kolejnego sezonu. Byście nigdy się nie poddali, ale także nie spoczywali na laurach, walczyli do ostatniego oddanego przez Was skoku... - na twarzy Alexa pojawił się niewinny uśmiech. - A tymczasem życzę Wam wszystkim udanego miesiąca urlopu, jaki przed Wami. Zasłużyliście! - uniósł jeszcze kieliszek z winem, by wznieść symboliczny toast, po czym zajął swoje miejsce. Upiłem łyk białego wina, miałem nadzieje, ze to rozluźni trochę moje cale ciało. Mimo wszystko nadal pozostawałem spięty, lekko poddenerwowany...

***

Drzwi od restauracji nie zamykały się dzisiaj ani na chwile. Liczba osób jaka wchodziła i wychodziła była policzalna już w setkach. O co chodzi z tymi Austriakami? Zbliża się koniec miesiąca, a oni zamiast zastanawiać się nad zapłaceniem czynszu czy zbliżającymi się rachunkami za prąd, beztrosko wydaja w restauracji ogromne sumy. Drogie wina, jedzenie z najwyższej polki. To właśnie zapewnialiśmy naszym gościom. A może to właśnie włoska kuchnia przyciągała tu ten tłum? Chociaż może przegapiłam jakieś dni Innsbrucka czy coś. Na dodatek jakaś grupa zarezerwowała stolik na 40 osób w tylnej części lokalu. Ines twierdziła, ze przyjdą jacyś sportowcy, stolik zarezerwowali pod hasłem "Austria Team". Na sporcie jednak nie znałam się kompletnie, nigdy jakoś mnie nie interesował. Nie miałam czasu na zastanowienie. Musiałam obsługiwać pozostałych klientów, dbać o ich dobry humor i dolewać co jakiś czas kolejna porcje wina. Widziałam Ines jak przemykała miedzy poszczególnymi stolikami z menu czy tez karta z napojami. Towarzyszył jej przy tym zniewalający uśmiech. No właśnie, Ines. Poznałam ja właśnie tutaj. To ona nauczyła mnie wszystkiego. Nigdy wcześniej nie pracowałam w gastronomii. Ale jak twierdzi Ines - smukła blondynka o niebieskich oczach, byłam bardzo bystrym uczniem i nie trzeba mi było powtarzać wszystkiego dwa razy. Teraz opłaciło się, ze miałam tak dobrego nauczyciela. Bez problemu bowiem radziłam sobie z każdym możliwym gościem, każdym zamówieniem. Za kilka minut mieliśmy zacząć serwować przystawki dla naszej grupy. Przygotowane było dla nich menu, wiec nie musieliśmy się zbytnio napracować przy zamówieniu. Cale szczęście. Inaczej zabrałoby to nam mnóstwo jakże cennego dzisiaj czasu...

***

Obracałem w dłoniach mój kieliszek, co jakiś czas wlewając jego zawartość do ust. Moje ciało było tutaj, jednak myśli zupełnie gdzie indziej. Nie czułem się w pełni komfortowo. Moi koledzy z kadry mieli zony czy tez stale partnerki, co niektórzy byli już szczęśliwymi ojcami. A ja? Z każdym rokiem bylem coraz starszy, ale jeszcze nigdy nie spotkałem tej jednej jedynej, która zawładnęłaby moim sercem. Co jakiś czas dziennikarze spekulowali, czy aby na pewno nie jestem gejem. Nigdy nie pokazywałem się w towarzystwie dziewczyny, a na gale sportowców zabierałem zazwyczaj moja starsza siostrę. Nic dziwnego ze w prasie pojawiały się tego typu plotki... Raz nawet chcieli mi urządzić konkurs, w której poszukaliby dla mnie wybranki serca, jednak odmówiłem. Uczucia nie są czymś na pokaz, a jeśli miałbym się zakochać to nie w taki sposób. Moj żołądek powoli zaczął grac symfonie Mozarta, ale jakoś nikogo to nie interesowało. Upiłem kolejny łyk mojego alkoholowego trunku i wtedy zobaczyłem ja - brunetkę o ogromnych oczach z włosami związanymi w kucyka. Serwowała nam właśnie przystawki, robiła to z niesamowita gracja. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Zniknęła na moment, by po chwili przyjść z kolejnymi talerzami. Gdy serwowała jedzenie dla mnie, poczułem niesamowita won jej perfum. Odpłynąłem. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, pragnąłem tylko żeby nie odchodziła, chciałem czuć jej niesamowity zapach, wpatrywać się w jej uśmiechniętą twarz. Chłopie, co się z Toba dzieje?

***

No to 2 jest. Wiem, nadal nie zdradziłam osobowości głównego bohatera, chcecie typować?

11 komentarzy:

  1. Biedny ten nasz główny bohater. Mam wrażenie, że to Gregor z racji tego, że ma starszą siostrę, ale mogę się mylić ;)
    Pointner miał rację. Każdy, nawet najlepszy sportowiec ma w swojej karierze ten gorszy sezon. I jest to całkowicie normalne. Nie można zawsze być najlepszym. No i nie ma partnerki. I zauważył Ewę. Ciekawa jestem jak to wszystko się rozwinie :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to sie wszystko rozwinie? hmmm... sama tez jestem tego bardzo ciekawa, bo starym zwyczajem jak zwykle nie mam nic w planach. I jak mam byc szczera co do tozsamosci glownego bohatera, nadal nie mam pojecia, kto nim bedzie ;p po raz pierwszy pisze opowiadanie nie znajac tak naprawde tozsamosci glownego bohatera... pozdrawiam

      Usuń
  2. Faktycznie tożsamość głównego bohatera wciąż pozostaje tajemnicą, a ja jestem na tyle świeża w świecie skoków i skoczków, że nawet boję się typować. Niby swoje przypuszczenia mam, może prawidłowe, ale chyba wolę poczekać na więcej informacji, niż bez sensu strzelać i zgadywać.
    Co do rozdziału, to był świetny. Rozumiem robicie tego naszego ktosia. W końcu każdy w swoim życiu doświadcza gorsze momenty, chwile zwątpienia i nie ma w tym nic złego. Przecież nikt nie powiedział, że wszystko musi się wiecznie udawać. Chwila przerwy, zdrowe spojrzenie na całą sytuację i od razu powinno być lepiej. Unikanie ludzi nie mogłoby się skończyć dobrze i cieszę się, że rodzina mu na to nie pozwoliła. Także Alex miał dużo racji. Mam nadzieję, że mężczyzna weźmie sobie te słowa do serca, zastosuje się do nich, a przez to też zrozumie kilka rzeczy.
    Och, a więc doszło do pierwszego spotkania. Widać, że Ewa wpadła w oko skoczkowi, choć on jeszcze chyba nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się ta ich przypadkowa znajomość i co z niej wyniknie. Zbyt łatwo do dziewczyny raczej nie będzie mu się dostać czy raczej przebić przez ten mur,który wokół siebie stworzyła.
    Cóż, niecierpliwie czekam na nowy rozdział i na takowy zapraszam też do siebie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz sie bac typowania. Typowanie jest zawsze dobre :) Ciesze sie, ze moj rozdzial Ci sie podoba. Taki dalszy ciag wprowadzenia, zeby zapoznac czytelnikow z charakterem glownego bohatera. Nasz ktos ma chwile zwatpienia w zyciu, ale miejmy nadzieje ze sie z tego dolka podiesie. Alex jak na doswiadczonego trenera musi miec racje, a nawet gdy jej nie ma, nalezy jej ja najzwyczajniej przyznac.
      I fakt, pierwsze spotkanie nastapilo. Nieswiadome dla obojga stron, ale zawsze. Co z tego sie rozwinie? Zobaczymy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Zacznę od końca.
    Czasem wystarczy jedno spojrzenie i człowiek wpada po uszy. To się chyba nazywa miłość od pierwszego spojrzenia. I z pewnością ze strony skoczka właśnie to jest to. Ciekawa jestem tylko czy Ewa podobnie to odbierze i czy zdaje sobie sprawę (albo zda sobie w następnym rozdziale) jakie wrażenie zrobiła na Austriaku?
    No i jeszcze ów tajemniczy ON. Jakby tak wziąć rzeczywistą sytuację, to ten opis pasuje mi do co najmniej 3 skoczków. Przez pewien czas myślałam nawet o Thomasie, ale pojawi się pod koniec rozdziału, wiec teraz go skreślam. Zresztą on ma co innego sobie do udowodnienia niż bycie dobrym skoczkiem. Dla niego z pewnością teraz jest bardzo dobrze i nawet gdyby nie wywalczył żadnego medalu, nawet tego w drużynie, to i tak można go uznać za wygranego tej olimpiady. Tyle o Morgensternie.
    Drugim i kandydatem jest Andreas. W zasadzie nie wiem dlaczego. Ten opis pasuje zarówno do niego jak i do Gregora (mój trzeci typ). On też nie może zaliczyć tego sezonu do zbyt udanego, a na pewno nie jest tym dawnym Koflerem, więc miał prawo wpaść w dołek.
    Jednak najbardziej stawiam tutaj na Gregora. Cichy głos podpowiada mi, że to wszystko nawet za bardzo pasuje do niego. Może to podpucha z twojej strony. Wszystko jednak wskazuje, że tym zdołowanym, niespełnionym w tym sezonie i jakby trochę przegranym będzie Gregor.
    Czas pokaże czy mam rację :-)
    Pozdrawiam i ściskam serdecznie.
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslisz ze to jest milosc od pierwszego wejrzenia? No wlasnie, i czy Ewa widzi to podobnie? Typowanie owego ktosia? Hmmm trafne spostrzezenie, ze to nie jest Morgenestern ;p Dwa pozostale typy pozostawie bez komentarza. Za duzo nie mozna zdradzac ;p
      Pozdrawiam
      kiciak

      Usuń
  4. Pierwszym strzałem będzie Gregor :D Tak go sobie wyobrażałam czytając ten rozdział ze względu na obniżkę formy w sezonie i przez wzgląd na starszą siostrę, ale niczego nie można być do końca pewnym ;) Tak więc...czekamy aż ujawnisz tajemniczego skoczka ;) Musi być naprawdę sfrustrowany wiedząc, że jeszcze rok temu był najlepszy, a w kolejnym przyszła obniżka formy. Jednak musi wierzyć, że wszystko się ułoży, nadal będzie błyszczał i zdobywał kolejne trofea ;) I...czyżby się zakochał? Może sprawdzi się znane wszystkim powiedzenie...^^
    Pozdrawiam ;* [wellingerandreas]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, czy to bedzie Gregor? I czy ow skoczek sie zakochal? Zobaczymy :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Nowy, czwarty rozdział na http://wellingerandreas.blogspot.com/ zapraszam ;*

      Usuń
  5. Jako ewentualnego kandydata na głównego bohatera typowałabym Gregora, ale on wydaje mi się za bardzo oczywisty, więc oficjalnie głosu nie oddam :D
    Grunt, że ów główny bohater, kimkolwiek by nie był, zdecydowanie ma problem ze swoim życiem. Dla zwykłego człowieka porażki są raczej mało przyjemne, a dla kogoś, kto przez dłuższy czas zbiera laury, to jest pewnie jeszcze cięższe, bo wtedy spada naprawdę z wysoka.
    A taki upadek boli.
    Z każdego można się jednak pozbierać, więc jeśli nasz Niewiadomy znajdzie odpowiednią motywację, jestem przekonana, że da radę z tego wyjść:)
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieje, ze sie podniesie z dolka :D ale zobaczymy jak to wszystko wyjdzie :) Pozdrawiam

      Usuń